poniedziałek, 27 lutego 2017

Z nieba do piekła

Villarreal CF przegrał u siebie 2:3 z Realem Madryt, w spotkaniu 24. kolejki La Liga Santander 2016/17. Submarino po godzinie gry prowadzili już 2:0, ale ostatecznie nie udało im się wywalczyć nawet jednego punktu.

Pierwsza połowa na Estadio de la Ceramica bramek nie przyniosła, choć była niezłym widowiskiem i miała dość wyrównany przebieg. Królewscy, którzy musieli wygrać, by odrobić dwupunktowy dystans do Barcelony, sprawiali wrażenie ospałych, a obrona gospodarzy grała bardzo pewnie.

Tuż po przerwie ekipa Zinedine'a Zidane'a przeżyła już prawdziwy szok, bo straciła dwa gole w kilka minut. To były bardzo ładne akcje gospodarzy - zwłaszcza ta, po której Manu Trigueros otworzył wynik soczystym wolejem. Przy tym trafieniu asystował Samuel Castillejo, a poprzedziła je jeszcze bardzo ładna wrzutka Adriana Lopeza. Drugą bramkę Żółte Łodzie Podwodne zdobyły w duży prostszy sposób, bo po prostopadłym podaniu Bruno Soriano, Cedric Bakambu z łatwością zgubił krycie Sergio Ramosa i uderzył do siatki obok Keylora Navasa.

Dopiero taki kubeł zimnej wody obudził Real i sprawił, że faworyt wrzucił najwyższy bieg. Jednak gdy już to zrobił, podopieczni Frana Escriby znaleźli się w głębokiej defensywie i nie potrafili opuścić okolic własnego pola karnego. Przewaga Królewskich była miażdżąca i efekty musiały nadejść szybko. W 64. minucie kontaktowego gola zdobył głową Gareth Bale, który wykończył perfekcyjne dośrodkowanie Daniego Carvajala. Wyrównał natomiast Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Bruno Soriano. W tej sytuacji piłkarze Villarrealu sami sobie stworzyli problem, bo nieporadnie blokowali strzał Toniego Kroosa i nieprzepisowe zagranie miało miejsce po rykoszecie.

2:2 wciąż nie dawało drużynie z Madrytu 1. miejsca, więc z furią kontynuowała natarcie. Gospodarze skupiali się już tylko na defensywie i marzyli o końcowym gwizdku. Remisu jednak nie dowieźli, a pogrążył ich Alvaro Morata, który wszedł na boisko niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem. Centrował Marcelo, zaś rezerwowy napastnik Królewskich główkował nie najlepiej, bo w środek bramki. Sergio Asenjo się jednak kompletnie pogubił i piłka wtoczyła się do siatki po jego rękach.

* opis przebiegu spotkania z Sportowefakty.wp.pl  

* skrót spotkania - tutaj 

* pełna dokumentacja spotkania - tutaj


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz